Do mojego gabinetu często przychodzą osoby, które mówią coś w tym stylu: “byłem na wielu warsztatach, byłem na psychoterapii, byłem tu, byłem tam i ja już wiem, że mam się nie denerwować na matkę / sąsiada /mojego psa czy moje dziecko, ale wciąż to robię. Powiedz mi dlaczego ja tak mam.”
To pytanie zadawane mi albo moim koleżankom, numeroterapeutkom. Z całym szacunkiem do wszystkich metod zajmujących się sprawdzaniem podświadomości, sprawdzaniem tego co w nas, sprawdzaniem naszego dzieciństwa, do całego zaplecza psychologów i psychiatrów, które mają, z ogromnym szacunkiem do całej tej wiedzy – to jest wciąż za mało.
Mówię to wam, ponieważ na moje sesje Kronik Akaszy i nie tylko, przychodzą ludzie, którzy pracują jako psycholodzy, czy jako psychoterapeuci, terapeuci. I okazuje się, że dzięki tym spotkaniom i nowej wiedzy, którą ode mnie otrzymują, nagle zaczyna im się żyć tak, jak kiedyś udawało im się tylko o tym śnić.
Kiedyś przeczytałam takie życzenia z okazji dnia kobiet: “Drogie Panie, życzę wam aby przestało wam się śnić, a zaczęło wam się wydarzać.”
Dokładnie taka jest moja definicja psychologii sukcesu.
Sama byłam przez kilka lat uczestnikiem psychoterapii i wyszłam po tej terapii oczywiście inna, było fajnie, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, ale to nie spowodowało jakichś radykalnych zmian w moim życiu. Jak grzebiemy w sobie, to w pewnym momencie już doskonale wiemy, że „to” mamy, bo taki był mój ojciec, „to” mam, bo w moim rodzie był taki wzorzec, „to” mam ponieważ na moim podwórku były takie i takie sytuacje, które ukształtowały mnie takim jakim jestem dzisiaj. Już wiesz co i skąd masz – ekstra! Tylko, że to czasem nie wystarcza, żeby przestać to mieć. Ludzie wiedzą, że cierpią. Ludzie wiedzą, że istnieje coś takiego jak wibracje niskich emocji. Hawkins pięknie to opisuje na swojej skali (to są emocje poniżej 200 pkt). Wiemy, że to nie jest dla nas dobre, żeby w nich przebywać. I wiecie czego brakuje? Brakuje ćwiczeń.
Nie wyobrażam sobie pracy nad sobą, gdyby nie medytacje i afirmacje. Ponieważ dopiero wtedy jesteśmy w stanie naprawdę popracować głęboko na podświadomości, w wyniku czego będziemy po prostu inaczej reagować na niektóre sytuacje. Będziemy mniej się denerwować, będziemy bardziej otwarci na to, żeby jakąś sytuację napełnić akceptacją. I uważam, że to jest największa korzyść medytacji: będziemy bardziej zdecydowani żeby być w dystansie.
Trzeba zdecydować, że będziemy w dystansie do pewnych sytuacji. Fajnie to brzmi, tylko trudniej jest coś z tym zrobić. To nie jest tak, że ty masz sobie uświadomić, że nie jesteś w dystansie, czy nie jesteś w akceptacji, czy jesteś w lęku i decydujesz, że przestajesz być i to się ot tak wydarza. Nie, każdą trudną emocję trzeba uwolnić. Nie znam skuteczniejszego, szybszego i bardziej praktycznego sposobu do uwalniania emocji, niż po prostu medytacje, w której napełniasz się tym uczuciem i pozwalasz mu odejść. Przy okazji sobie racjonalizujesz, bierzesz głębokie oddechy, możesz się uziemić, możesz pomagać sobie innymi metodami ale podstawą jest to aby uwolnić tą emocję z ciała, z serca, z głowy. Pozwolić tej energii pracować. Najszybsza, najskuteczniejsza terapia jaką znam jest terapia energią Reiki połączona z pracą z podświadomością. Na poziomie energetycznym od razu puszczają rzeczy, puszczają nam wzorce. To jest metoda, którą ja pracuję, ty możesz znać inną bo jest dużo metod. Samo gadanie o problemie nie wystarczy. Dlatego zawsze, w numeroterapii zadajemy zadania domowe: ćwiczenia, testy, układamy afirmacje, zadajemy medytacje.
Testy oczywiście dlatego, że musimy zobaczyć jak dany „problem” wygląda w podświadomości. Zawsze pamiętamy, żeby osoba „wychodząca z gabinetu” (czy to stacjonarnie, czy online) miała co robić w nadchodzącym tygodniu. Staramy się wytrenować inny mechanizm działania niż ten, który jest niszczący. Jeśli np. masz trudną sytuację w domu i są jakieś rzeczy, które notorycznie się powtarzają i prowadzą ciebie do takiego miejsca, w którym się denerwujesz i w określony sposób na nie reagujesz, zastanów się, co by się stało jakbyś raz zareagował inaczej? Na przykład takie ćwiczenie: zawsze myjesz głowę prawą ręką, to teraz umyj lewą. Zobaczysz jak to będzie. Gdzieś coś zmień. Zrób jakąś zmianę, zrób jakiś ruch, cokolwiek. Zrób coś inaczej niż do tej pory. Wszyscy mówią: “jak ja się nie zmienię to się nic nie zmieni”, “ja wiem, że źródło jest we mnie”, “ja wiem, że muszę zacząć od siebie żeby świat był dla mnie inny”. Tak, to jest wszystko prawda.
Lubię praktyczne rozwiązania. Nigdy nie zachwycałam się poezją, zawsze wolałam książki, które zmieniły moje postrzeganie świata. I to samo trzeba zrobić w życiu. Żeby je zmienić trzeba zacząć działać dzisiaj, teraz. W tej chwili, czytając ten wpis, zdecyduj, że od dzisiaj będziesz coś robić inaczej. I to nie tylko chodzi o to mycie głowy, tylko np. jak zawsze żona czy mąż coś ci mówi i to cię boli, zalęknia, powoduje, że jest ci źle i w określony sposób na to reagujesz – to teraz zareaguj inaczej. Zawsze np. krzyczysz na żonę, to teraz nie krzycz – wyjdź. Zrób coś, co zaskoczy i ciebie, i żonę, i całą tę sytuację. To naprawdę może zdziałać cuda!
Kiedyś pracowałam z taką dziewczyną, która miała na sobie wszystkie możliwe karmy i miała bardzo, ale to bardzo trudne życie. Matka ją biła, miała trudnego partnera itd. Jak matka zmarła, to ta dziewczyna zaczęla nad sobą pracować. I zaczęła tak bardzo pracować ze swoim poczuciem własnej wartości, zaczęła sobie uświadamiać tyle rzeczy, że w pewnym momencie wydarzyły się różne historie w jej życiu. I w związku z tym przyleciał do niej, brzydko mówiąc, z łapami jej ojciec. Ona już dawno mężatka, miała swoje dzieci, ale jej ojcu coś się nagle pouruchamiało i zareagował gwałtownie. Ona, mimo że była od niego dużo mniejsza, złapała mu ręce i powiedziała “już nikt, nigdy więcej mnie nie uderzy”. Można!!! Nie w złości. To jest po prostu zdrowe postawienie granic: „Nie, już nie pozwalam, skończyło się. Coś w moim życiu się właśnie zakończyło. Już nigdy więcej nie pozwolę, żeby ktoś mnie krzywdził.”
Pytanie, z którym was dzisiaj zostawię brzmi: dlaczego jestem w sytuacji, która wydaje mi się toksyczna, brudna, śmierdząca? Dlaczego ja sobie to robię, że jestem w tej sytuacji? Wiem, że ta odpowiedź nie jest oczywista, dlatego was z nią zostawiam. Zapraszam do tego żebyście to przemyśleli: dlaczego ja to sobie robię?
W moim życiu to pytanie spowodowało totalną transformację i rewolucję. Po głębokich przemyśleniach, bo wbrew pozorom to jest bardzo głębokie pytanie, doszłam do wniosków, dzięki którym zmieniłam bardzo dużo w swoim życiu. Możecie je później chcieć przedyskutować z kimś w numeroterapii, do czego zachęcam. Sprawdzacie sobie w jaki sposób traktujecie siebie. I nie odpowiadajcie na to pytanie: “bo za mało kocham siebie”, “nie zasługuję”, itd. Tam jest coś głębiej.
W jakiejkolwiek terapii byś nie był, życzę sukcesów. Jak stwierdzisz, że to co robisz, to jest za mało i nie masz takich zmian jakie byś chciał, to dorzuć sobie dobrze ułożone afirmacje, dobre medytacje. Żeby to wszystko, oprócz tego co robisz głową, mogło pracować energetycznie.