Monika przyszła do mnie na sesję z widocznym ciężarem na ramionach, była przygarbiona i skulona. Miała podkrążone oczy, a jej twarz zdradzała zmęczenie, które nie pochodziło tylko z braku snu, ale z ciągłego napięcia, jakie nosiła w sobie.
Kiedy zapytałam z czym do mnie przyszła, powiedziała już nie wiem, co robić…Mam wrażenie, że moje myśli nigdy się nie zatrzymują. Martwię się o pracę, o dzieci, o wszystko… Każdy najmniejszy problem urasta w mojej głowie do wielkich rozmiarów.
Zapytałam, a jak to wpływa na twoje życie?
Monika mocno westchnęła.
Czuję się przytłoczona. Nie mogę spać, bo w nocy myślę o tym, co zrobiłam źle i co muszę zrobić jutro. Rano budzę się zmęczona i od razu wpadam w irytację. Denerwuję się na dzieci, na męża, a potem mam wyrzuty sumienia. Czuję, że tracę kontrolę nad swoim życiem.

Wysłuchałam Moniki do końca i zaproponowałam proste ćwiczenie.
Chciałbym, żebyś przez najbliższy tydzień prowadziła dziennik. Zapisuj w nim momenty, w których czujesz największy stres lub ciężar myśli. Gdzie wtedy jesteś? Co robisz? Jakie myśli ci towarzyszą?
Monika popatrzyła na mnie sceptycznie. Obawiała się, że to tylko dodatkowe zadanie, które doda jej stresu. Jednak po kilku dniach zrozumiała, jak ważne jest to ćwiczenie. Omawiałyśmy je na każdej naszej sesji.
Okazało się, że najbardziej stresujące chwile pojawiały się w trzech kluczowych momentach dnia: Rano, kiedy próbowała ogarnąć siebie i dzieci. W pracy, gdy starała się robić wszystko naraz oraz wieczorem, kiedy analizowała każdy błąd, jaki popełniła w ciągu dnia.
Po kilku sesjach Monika miała notes pełen zapisów. Wtedy powiedziała zobacz mam tyle na głowie, że nie wiem, od czego zacząć.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam spokojnie, spróbujemy teraz wyrzucić to z twojej głowy.
Zaproponowałam, by każdego ranka i wieczora Monika przeznaczała 10 minut na zapisanie wszystkich myśli, które ją przytłaczały. Mogły to być obowiązki, zadania do wykonania czy nawet drobne rzeczy, o których musiała pamiętać aby nie zapomnieć.
Wytłumaczyłam jej, że to jak oczyszczenie umysłu i nie musisz wszystkiego pamiętać, papier zrobi to za Ciebie.
Monika bardzo szybko zauważyła pierwszą zmianę i wysłała mi wiadomość „To działa!” Czuję, że moja głowa jest lżejsza. Kiedy zapisuję te wszystkie rzeczy, łatwiej mi zobaczyć, co jest naprawdę ważne, a co nie.
Kolejnym krokiem było wprowadzenie technik wyciszających. Monika nauczyła się prostego ćwiczenia oddechowego choć na początku szło jej to opornie, bo jej myśli wciąż błądziły, a ciało było napięte. Natomiast zapamiętała, że tak może być na początku a kluczem jest się nie poddawać i nadal wykonywać to ćwiczenie. Z czasem sama zauważyła, że o wiele łatwiej jest jej wprowadzić swój organizm w stan relaksu. Dodatkowo zaproponowałam krótką medytację uważności. Tak aby Monika mogła skupić się na jednej czynności, np. piciu porannej kawy, zauważając smak, zapach i temperaturę aby mogła się skupić na byciu w tu i teraz.
Jednym z największych wyzwań dla Moniki było poczucie, że ma za dużo na głowie. Dlatego wspólnie stworzyłyśmy plan działania. Dzięki temu zrozumiała, że nie musi robić wszystkiego na raz, a większe rzeczy może rozłożyć na części o czym wcześnie nawet nie pomyślała.
Po kilku miesiącach regularnej pracy Marta była inną osobą. Jej znajomi i rodzina zaczęli zauważać, że stała się bardziej spokojna i obecna.

Podczas jednej z ostatnich sesji powiedziała dziękuję … czuję, że znowu mam kontrolę nad swoim życiem. Moje myśli już mną nie rządzą.
Dzięki Tobie osiągnęłam: lepszy sen, mam więcej cierpliwości, jestem bardziej zorganizowana i mam więcej czasu dla siebie i nauczyłam się medytować. To wielki sukces.
Monika odzyskała życiową energią i przekonanie, że potrafi zapanować nad własnym życiem. Natłok myśli, który kiedyś ją przytłaczał, stał się czymś, z czym umiała sobie radzić.
Dziś Monika jest przykładem tego, że nawet w najbardziej chaotycznym umyśle można odnaleźć spokój. Wszystko zaczyna się od jednego kroku – decyzji, by zadbać o swoje wewnętrzne szczęście.
Numeroterapeutka Anna Z. Miśta