Praca z karmą 13 w numeroterapii

Karma 13 niesie ze sobą naukę szacunku do pracy i rzetelności, i może wspierać realizację materialnych planów. Powstała w wyniku życia na czyjś koszt, wykorzystywania innych ludzi do zdobycia dóbr materialnych, zaniedbywania swoich obowiązków i wyręczania się innymi w poprzednich wcieleniach. 

Może przejawiać się pod postacią trudnej sytuacji materialnej, np. niskich zarobków, trudności ze znalezieniem i utrzymaniem pracy, byciem niedocenianym w pracy lub wykonywaniem syzyfowej pracy. Może się również objawiać w ten sposób, że realizacja przedsięwzięć znacznie odciągnie się w czasie, ale również może powstać konieczność rozpoczynania wszystkiego od nowa. 

W dzieciństwie osoba posiadająca tę karmę mogła doświadczyć ubóstwa lub nabrać od rodziców złych wzorców dotyczących pieniędzy.

Osoba, która posiada w portrecie karmę 13 od małego powinna być uczona wartości pieniądza oraz uczciwej pracy, a także wytrwałości w realizowaniu swoich planów; postawy roszczeniowe oraz oczekiwania wobec innych powinny być niwelowane poprzez pracę na rzecz innych bez oczekiwania czegoś w zamian. 

Jednakże, jeśli osoba dowiaduje się o swoje karmie 13 w dorosłym życiu, wtedy przyda się uzbrojenie się w cierpliwość i „nie szarpanie” się z życiem, przeciwnie, pogodzenie się z lekcjami, które daje nam życie i wyciąganie z nich wniosków dla siebie. 

Jak to było w moim przypadku?

Urodziłam się z karmą 13 w imieniu, a wzmocniłam ją nadając sobie na bierzmowanie imię, które również tę karmę posiada. Nie miałam pomysłu, jakie imię chciałabym mieć, bo i nie przywiązywałam wagi do wydarzenia, jakim był Akt Bierzmowania. Imię to wybrałam właściwie na kilka minut przed ceremonią w kościele i tylko dlatego, że na moją matkę bierzmowaną wybrałam sobie właśnie moją ciotkę. Nie zmienia to faktu, że nieświadomie od tej chwili szłam przez życie z podwójną karmą 13-tki. 

W domu rodzinnym żyliśmy skromnie, ale wystarczało na najpilniejsze potrzeby. Wzorce dotyczące pieniędzy, które były mi przekazywane od rodziców to np. że trzeba odkładać na czarną godzinę, że aby zarobić trzeba się ciężko napracować, że praca umysłowa to żadna praca (tylko człowiek, który zarabia pieniądze ciężką pracą fizyczną ma prawo być zmęczony), pieniądze trzeba trzymać w skarpecie i nie wydawać „na głupoty” – czyli sprawianie sobie przyjemności i wydawanie pieniędzy na cele służące polepszaniu komfortu życia to marnowanie pieniędzy. 

Karma pieniądza

Pierwsze swoje pieniądze zarobiłam jako pełnoletnia już osoba, kiedy wyprowadziłam się z domu i ruszyłam w świat. Od tego czasu na własną rękę uczyłam się gospodarowania pieniędzmi w taki sposób, aby starczało mi do kolejnej wypłaty. Nie pozwalałam sobie wtedy na ‘zbytki’, licząc każdy grosz w portfelu (jeszcze wtedy trzymałam gotówkę w portfelu, aby mieć „kontrolę” nad wydatkami). Zarabiałam najniższą krajową mając na utrzymaniu siebie, kota oraz samochód, nie było mnie stać na wyjazd na urlop, ani na odłożenie oszczędności – żyłam z dnia na dzień, „na bieżąco”. 

Po kilku latach pojawiła się możliwość przeniesienia się w strukturach firmy do większego miasta, na wyższe stanowisko i za wyższą pensję – przyjęłam ofertę. W nowej pracy nie byłam traktowana zbyt ciepło, raczej jako ta gorsza, ponieważ przeniosłam się z małego miasta; moje granice były tam naruszane, przez co nie czułam się tam dobrze i przez te czynniki nie próbowałam nawet wpasować się w towarzystwo w myśl zasady „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak, jak one”. 

Zmieniłam pracę, ale tam z kolei wpadłam w wir nadgodzin i skończyło się to tak, że pracowałam przez kilka lat przez 12-13h dziennie, a do mieszkania wracałam, jak do hotelu: umyć się, przespać i znowu wyjść do pracy. Zapominałam robić zakupy, zapominałam płacić rachunki, zapominałam, że umawiałam się ze znajomymi, aż w końcu przestali się odzywać.

Nie miałam czasu dla siebie, nie miałam czasu dla rodziny i stawałam się coraz bardziej zgorzkniała i niezadowolona z tego, jak wygląda moje życie. W tej pracy traktowana byłam lepiej, ale fakt, że ja coraz bardziej narzekałam na tę pracę powodował, że byłam odbierana, jako pesymistka i maruda. Trwało to do czasu, aż nadszedł kryzys i stwierdziłam, że już dłużej tak nie mogę – zmieniłam pracę na coś zupełnie innego, niż robiłam do tej pory.

Jednakże, był to strzał w kolano – praca nie podobała mi się kompletnie, a do tego oczekiwano ode mnie, że sama się wszystkiego nauczę, nie miałam od kogo czerpać wiedzy, byłam sama, zostawiona na pastwę losu – nic nie dały moje prośby o przypisanie mi mentora, pod okiem którego mogłabym zbierać doświadczenia. Wtedy już poczułam, że psychicznie nie jestem w stanie dłużej tak żyć, że desperacko potrzebuję „odłączyć się” od tego systemu i dać swojej głowie i ciału odpocząć – poszłam więc na długie zwolnienie.

Jak trafiłam na numeroterapię?

Był to krok, o którym myślałam od długiego czasu, ale zawsze brakowało mi odwagi, by go zrobić, zresztą moje przekonanie było takie, że inni mogą sobie na to pozwolić ale ja muszę jakoś dawać sobie radę sama. Będąc na zwolnieniu odbudowałam swoje zdrowie psychiczne, wzmocniłam poczucie własnej wartości, a przy okazji rozwinęłam swoje pasje. Od tego momentu nie wchodzę już w rolę ofiary, której wydaje się, że wszystko się jej przytrafia i na nic nie ma wpływu w swoim życiu; przejęłam stery nad swoim życiem, a praca zaczęła mi sprawiać przyjemność, przestałam też doświadczać przykrych sytuacji. Doświadczenie życia w niepewności podczas bycia na zwolnieniu pomogło mi uwierzyć, że poradzę sobie w każdej sytuacji, więc nawet gdybym wtedy straciła pracę, dałabym sobie radę. Finansowo radzę sobie świetnie, jestem warta pieniędzy, które zarabiam i wydaję je na swoje przyjemności, ale też stać mnie na odkładanie oszczędności.

ABSOLWENTKA SZKOŁY NUMEROTERAPII

× Jak możemy pomóc ?