Kobieta Bluszcz

Dora,  9-tka numerologiczna i 11 z dnia urodzenia, tak wspomina:

Marzyłam o romantycznej miłości. Marzyłam o perfekcyjnym domu, o idealnych dzieciach. Marzyłam o księciu.

Wychowywano mnie na “grzeczną panienkę”, w domu który uchodził za ułożony, za bardziej wykształcony od innych domów, za pretendujący do zwyczajów na angielskim dworze królewskim.

Ukończyłam dwa kierunki studiów. 

Marzyłam o Księciu i…. poznałam Księcia. 

Idealny partner – czy na pewno?

Był idealny. Miły, romantyczny,  z domu pasującego do wyobrażeń moich i mojej rodziny.

Życie toczyło się na odpowiednim poziomie. Wszelkie zgrzyty były perfekcyjnie zamiatane pod dywan, który miał idealnie wyczesane przeze mnie frędzle. Pościel składałam w odpowiedniego rozmiaru kostkę,  by mieściła się na półce i  przewiązywałam wstążką.

Urodziłam dwoje dzieci. Żyliśmy wygodnie… ale… Nadszedł taki moment, że zaczęłam się czuć gorsza: że nie pracuję, że nie zdobywam kolejnych szczebli kariery. Frustracja narastała, moje poczucie wartości spadło, czułam się z tym źle.

Dom jako wizytówka rodziny. Czyli jaki?

Dążyłam do tego, by mieszkanie, dzieci i mąż stanowili piękną wizytówkę rodziny. Nigdy na forum nie dawałam po sobie poznać, że jestem zła, niezadowolona, zmęczona. Na początku to chyba nawet nie czułam, że byłam właśnie taka, gdyż moje “poświęcenie”, moja “bluszczowata miłość” do męża, przysłaniała mi to.

Na pierwszym miejscu stawiałam męża. Byłam w stanie “poświęcić dla niego wszystko”. On stanowił sens mojego życia. Zaczęłam go oplatać niczym BLUSZCZ. Myślałam, że tak jest dobrze, że o to chodzi w związku, że trzeba być ze sobą 24 godz. na dobę, że wszystko trzeba robić razem.

Życie w domysłach

Kolejnym wymysłem, który uważałam wtedy za fantastyczny było to, że oczekiwałam, aż mąż domyśli się czego ja chcę i będzie spełniał moje zachcianki. Nie wiedziałam jednak wtedy, że mężczyźni są z Marsa i że do nich trzeba wysyłać jasne komunikaty.

Jak ja wtedy rozumiałam  miłość, związek? Na czym miało to według mnie polegać?

Nie rozróżniałam Ego od Miłości. A ja chciałam być kochana na moich warunkach.

Przestaliśmy się rozumieć. Dużo złego wydarzyło się między nami. Zostałam porzucona. Moja kobiecość została zdeptana zdradą z dzieckiem w tle (nie naszym)…

Mój związek się rozpada

Zaczęłam odczuwać, że mąż mi się wymyka, że go tracę. Wpadłam w panikę i włączył mi się ogromny tryb kontroli. Dochodziło do paranoi. Każdy jego wyjazd służbowy to był dla mnie koszmar. Przestałam sobie radzić z emocjami. W końcu doszłam do ściany. I albo wóz albo przewóz. Dalej  nie mogłam tak żyć.

Rozwiodłam się z mężem  i zdecydowałam się na terapię. Na Numeroterapię. To była moja najlepsza decyzja.

Dlaczego numeroterapia mi pomogła?

Numeroterapia to odkrycie wzorców w podświadomości. To wewnętrzna przemiana. To transformacja.

Terapia była dla mnie obraniem się z łusek złudzeń, z wyobrażeń i przekonań. Dowiedziałam się czym są emocje pozytywne i negatywne, że obie są nam potrzebne i jak sobie z nimi radzić. 

Już teraz wiem jak chcę żyć, mam swoje marzenia.

Pracowałam nad emocjami by dowiedzieć się co we mnie tak naprawdę siedzi. Jakie emocje mną targają – od poczucia winy, przez lęk, do wstydu. Jaki program niosę, że tak postrzegam związki. Dlaczego mnie to spotkało?

Na terapii uświadomiłam sobie, że każdy ma swoją definicję miłości, że spotykamy na swojej drodze ludzi nieprzypadkowych, że są różne rodzaje związków i jaki był mój? Dlaczego taki był? Jakie elementy są potrzebne by związek był udany? (seks, pieniądze, wzorce, przekonania). Temu wszystkiemu trzeba było się przyjrzeć.

Ego potrafi nieźle namieszać w głowie. Tu też zrobiłam dzięki numeroterapii porządek. Jeśli nasze ego kuleje to grozi nam egoizm, egocentryzm i egotyzm.

Przyjaźń to emocja oparta na zaufaniu, zrozumieniu i lojalności – jakie ja miałam wzorce? Poznałam zasadę lustra i równowagę w dawaniu i braniu. Zrozumiałam, że rozstanie to nieodłączny element naszego życia na ziemi.

Dostałam od Numeroterapety prace domowe, afirmacje, medytacje, dekrety. Rzetelnie przykładałam się do zadań i są wspaniałe efekty. Teraz jestem naprawdę szczęśliwą mężatką. Mam wspaniałą pracę.

Wnioski po Numeroterapii:

  • Warto dać sobie przyzwolenie na pomoc
  • Wszystko jest w życiu po coś
  • Wzrosło moje poczucie własnej wartości 
  • Jestem wdzięczna mojemu byłemu mężowi. Był moim wielkim nauczycielem i gdyby nie on, nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz. Terapia mi to uzmysłowiła.

Z wdzięcznością dla siebie i byłego męża…

Bohaterką historii jest Dora Kula (pseud.)

Autorka: Renata P. Chmielewska

× Jak możemy pomóc ?