Zaburzenia lękowe, nerwica lękowa, taką właśnie dostałam diagnozę u psychiatry.
Pojawiło się nagle, nie wiedziałam co to jest więc się bardzo wystraszyłam. Ucisk w klatce piersiowej, panika, że coś się wydarzy, że zachoruję, że zwariuję….uffff, okropne przeżycie. Moje życie w tym czasie się „rozpadało” podjęłam decyzje o rozwodzie z osobą, która nadużywała alkoholu, która mnie nękała psychicznie, poniżała i zaburzała moją pewność siebie. Słowa typu: „nic nie potrafisz, jesteś nikim, gdybym ja Cię nie wziął to nikt by Cię nie chciał” itp. słyszałam na porządku dziennym. Buntowałam się, nie zgadzałam z tym ale jednocześnie zapadałam w siebie, chowałam się i bałam, że jak odejdę, to sobie nie poradzę, tym bardziej, ze pracowaliśmy razem (prowadziliśmy restaurację), więc pojawił się lęk o finanse. Była jeszcze córka, która oczywiście poszłaby ze mną.
I tak właśnie przyszedł czas na decyzję o rozstaniu, po 17 latach małżeństwa
Pojawił się wtedy lęk i panika. Najpierw cichutko wkradały się w moje życie, powolutku, z pojedynczymi epizodami. Później coraz częściej i na dłużej ze mną zostawały. Do tego wszystkiego doszło dzieciństwo, również trudne, w rodzinie, w której były awantury i alkohol, gdzie mała dziewczynka nie czuła się bezpiecznie, ciągle była porównywana, karcona i niewysłuchana.
Na początku radziłam siebie sama, później było coraz trudniej i musiałam zacząć brać leki.
Za pierwszym razem udało mi się z nich zejść po 6 miesiącach, ale po kilku latach wróciły ze zdwojoną siłą i jeszcze większym nasileniem. Tym razem nie było tak łatwo żyć bez leków. Szukałam różnych sposobów: psycholog, terapie, oczyszczania, wróżki itp. Niestety, po próbie odstawienia leków wszystko wracało a ja znowu się poddawałam i wracałam do farmakologii.
Prosiłam siłę wyższą, swoich opiekunów o wskazanie mi drogi, o postawienie na mojej drodze ludzi, którzy pomogą mi znaleźć sposób na uzdrowienie.
Moje prośby zostały wysłuchane.
SPOTKAŁAM NA SWOJE DRODZE OLGĘ A ONA ZABRAŁA MNIE W PODRÓŻ Z NUMEROTERAPIĄ.
I TO BYŁ STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ.
Dzięki Numeroterapii zaczęłam przyglądać się sobie, swoim uczuciom, lękom. Spojrzałam z boku na siebie. Lęk pokazał mi, z czym powinnam pracować, z jakim obszarem swojego życia. Nie widziałam już zagrożenia, a możliwość pracy ze sobą poprzez lęk. Lęk nie był już czymś złym, on był moim sojusznikiem, którego wcześniej bardzo się bałam. Zabrałam się za swoje lęki, zaczęłam z nimi pracować. Dzięki numeroterapii dostałam szereg narzędzi.
Na początek zaczęłam pracować z arkuszem pracy z lękiem oraz zaczęłam uwalniać emocje metodą Sedony. Do tego pracowałam z energią Reiki. Dodatkowo codziennie starałam się medytować, główną medytacją była „Uwolnij się od lęku”, ale również w medytacji oczyszczałam ród i uwalniałam przeszłość. Wspomagałam się również afirmacjami: „Tu i teraz jestem bezpieczna”, „Wybieram szczęście, radość, uważność harmonię i spokój”, „Pozwalam sobie na odejście starych i nowych lęków”.
Nie było łatwo ale powolutku zaczęłam schodzić z leków (po dwóch i pół latach) i udało się.
Pracuje cały czas ze sobą, uwalniam codziennie emocje, zadaję pytania mojemu ciału jak się czuje, powtarzam sobie, że tu i teraz jestem bezpieczna, medytuję.
DZIĘKUJĘ WSZECHŚWIATOWI, ŻE POSTAWIŁ NA MOJEJ DRODZE OLGĘ I NUMEROTERAPIĘ.
Grażyna Wisiecka