Cierpienie – ile musi trwać, dlaczego i jak sobie z nim radzić?

Bardzo często omawianym tematem w pracy numeroterapeutów jest w cierpienie. Właściwie codziennie pojawia się on podczas spotkań. Myślę, że to jest powód, dla którego wiele osób decyduje się w ogóle na rozpoczęcie terapii. Terapii, aby podjąć się jakiejś próby pracy nad sobą. 

Żyjemy w świecie takich uwarunkowań, oczekiwań i sami sobie narzucamy różne rzeczy, że pewnym jest to, że w którymś momencie będziemy cierpieć. Chyba, że jesteście urzeczywistnionym Lamą tybetańskiej medytacji, albo wykonałeś już tak dużo pracy nad sobą, że już cię to nie rusza…

To nie chodzi o to, że jesteś mistrzem wypierania emocji, bo takich też spotykamy i to nie jest tak, że po prostu wmawiasz sobie, że cię nie dotyczą różne rzeczy. Chodzi o to, że niektóre osoby pod wpływem bardzo dużej ilości wykonanych ćwiczeń medytacyjnych, pracy nad sobą, pracy nad zrozumieniem prawa przyczyny i skutku itd., w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że nie ma sensu cierpieć. Faktycznie idą tą drogą konsekwentnie. Ale takich osób jest naprawdę niewiele…

Gdybym miała policzyć na palcach, to palcy u jednej ręki spokojnie by mi wystarczyło żeby z imienia i nazwiska wymienić takie osoby. Jednak znaczna większość populacji co jakiś czas cierpi. Niektórzy cierpią częściej, niektórzy cierpią rzadziej, niektórzy cierpią głębiej, niektórzy cierpią płycej. Niektórzy radzą sobie z cierpieniem poprzez obejrzenie wieczorem dobrego filmu, albo w inny sposób, samodzielnie. Inni potrzebują pomocy, np. terapeuty. Jest bardzo dużo takich osób, które nie reaguje na swoje trudne stany i zaczyna chorować. Choroba w numeroterapii to jest obszerny temat na inny czas i na pewno o nim napiszę. Ale dziś skupmy się na temacie cierpienia. No więc…

Dlaczego cierpimy? Po co nam cierpienie?

Cierpimy przynajmniej z dwóch powodów:

  1. Nie akceptujemy tego, co nam daje rzeczywistość. Nie akceptujemy tego jacy są dla nas inni, jaki jest dla nas świat. Mamy pretensje, że ludzie nie zachowują się w taki sposób w jaki my byśmy chcieli żeby się zachowywali, więc my z tego powodu cierpimy.

    Powodów do cierpienia jest bardzo wiele, np. nasz partner nie robi śniadań tak jak chcieliśmy i to powoduje cierpienie, lub nasza żona nas nie wspiera w pracy zawodowej, lub dziecko (mimo, że dostaje od nas wszystko) narzeka i jest „trudne”. Powodów do naszego cierpienia z tak zwanego świata zewnętrznego jest więc bardzo dużo.
    Właściwie co chwilę możemy cierpieć, co chwilę możemy decydować (to jest na poziomie decyzji podejmowanej w mikrosekundzie) o tym, że ta sytuacja była dla mnie tak trudna, że spowodowała cierpienie. Nikt z nas nie robi analizy w taki sposób jak ja teraz, odbywa się to w mikrosekundzie, ale w efekcie mamy gorszy nastrój i jest nam trudno.

    Według skali Hawkinsa spadamy poniżej poziomu 200 i musimy z tym pracować. To cierpienie musi się w nas rozpuścić, uzdrowić albo i nie. To ciekawe – są osoby, które potrafią cierpieć latami i codziennie sobie przypominać jak to było źle, gdy np. mąż zdradził. I nieważne, że mąż leży obok, bo ona dała mu drugą szansę, czy ten mąż faktycznie odszedł. Zastanawiamy się nad tą sytuacją i w efekcie coraz bardziej cierpimy.
    Przeczytałam kiedyś takie zdanie, że człowiek to jest jedyna istota, która cierpi wielokrotnie z tego samego powodu. Jeżeli przypominamy sobie tą trudną sytuację, to cały czas w niej jesteśmy, mimo że fizycznie się już skończyła. Możemy powiedzieć: “Dobra, nie udało się, trudno. Co mogę z tym zrobić?”. Ale rozjątrzanie tej sytuacji “oj jak bardzo mi źle”, powinno mieć swój koniec.
    Ok, nie wypierajmy uczyć, zadzwońmy do przyjaciela/przyjaciółki albo do terapeuty, opiszmy całą tą sytuację, ale ZDECYDUJMY żeby się od niej uwolnić. Zróbmy ile się da, czyli usiądź i przeanalizuj tę sytuację, co możesz w niej zrobić, jak możesz ją zmienić, czy możesz z kimś porozmawiać, czy możesz na kogoś wpłynąć czy nie możesz.

    Jeśli podejmiesz te działania i one nie zadziałają lub zadziałają i masz sukces (gratuluję!) lub nie to jakkolwiek to zabrzmi, ale chociaż próbujesz działać! Natomiast może być tak, że pomimo, że wykonujesz jakieś rzeczy to dalej jesteś w czarnej dziurze. Tak bywa. I wtedy przychodzi taki moment kiedy trzeba się nauczyć bardzo, ale to bardzo trudnej sztuki, mianowicie AKCEPTACJI tej sytuacji.

    Mam to szczęście, że do mnie na numeroterapię trafiają ludzie, którzy są otwarci na zrozumienie w wyniku, którego przychodzi akceptacja. Kiedy czytamy Kroniki Akaszy albo nawet w sesji numeroterapii, widzimy kiedy taka osoba ma tą sytuację. Jak dobrze to zrozumiesz na głębokim poziomie, czyli że ta sytuacja jest twoją lekcją. Warto się zastanowić, czym ta lekcja jest dla ciebie, co ona oznacza i pogodzić się z tym. To jest bardzo trudne – pogodzić się z tym, że nie masz wpływu tak bardzo jakbyś chciał mieć. Ale czasami nie ma innego wyjścia. Możesz codziennie rano budzić się i myśleć, że jesteś w piekle, bo wydarzyła się jakaś trudna sytuacja. A możesz na każdym etapie tej sytuacji zdecydować, że możesz z tego piekła wyjść. Decyzja oczywiście należy do ciebie.
  1. Druga sprawa związana z cierpieniem, to moment, gdy uświadamiasz sobie jak bardzo zawiodłeś sam siebie. Ta chwila, gdy w twoim życiu miało miejsce takie zdarzenie, w którym zrobiłeś wbrew sobie i później poniosłeś konsekwencje tego.

    Każdy z nas ma sytuacje w życiu, których żałuje. Każdy! Warto jest to wiedzieć, warto jest to w sobie zauważyć, uświadomić to sobie. Warto w to wejść i odpuścić. Powiedzieć sobie: “Ok, skoro takie wydarzenie miało miejsce, to znaczy, że miało głębszy sens. Jaki? Dowiem się”.
    W teorii brzmi prościuteńko. Natomiast do każdego przychodzą takie noce, kiedy leżysz w poczuciu totalnego bezsensu, totalnego cierpienia, że wszystko co robisz się właśnie skończyło, że nie miało sensu, że się zawaliło i nie ma takiego feedbacku jakbyś chciał. I obojętnie czy masz to w wychowywaniu dzieci, pracy zawodowej, związku. Czy masz to, bo kolejny raz jesteś na diecie i nie chudniesz, i cierpisz, bo twoje ciało nie zachowało się tak jakbyś tego chciał.
    Wszyscy mamy takie sytuacje. Chyba, że jesteś jedną z tych 5 osób, które mogę wymienić jako osoby, które już się uwolniły od tego. Ale jeśli nie jesteś – pewnie miewasz takie stany.

    Co zrobić żeby wyjść z tego zwycięsko? Albo lepiej: żeby wygrać siebie, żeby uzdrowić siebie? Zobacz co ci jest!

Dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotyka?

I na tym polega cała metoda numeroterapii. Szukamy tych prawdziwych źródeł twoich problemów. To może być po matce, to może być po rodzie, może być po karmie. To może wynikać z numerologii, z poprzednich żyć, a może wynikać z przekonań w podświadomości. Nie ma to dla ciebie większego znaczenia. Dla ciebie ważne jest to, żeby zobaczyć gdzie jest prawdziwe źródło twojego cierpienia.

W trakcie takich bezsennych nocy lub w innych miejscach kiedy czujesz, że dłużej nie wytrzymasz, wszystko nie sprzyja, wszystko utrudnia, zapytaj siebie: “Ale o co chodzi, co ja mam do przerobienia, jaka to jest moja lekcja?”

Jeśli jesteś zainteresowany takim rodzajem pracy to napisałam podręcznik “Numeroterapia, czyli edukacja duchowa”. Tam znajdziesz mnóstwo testów, mnóstwo ćwiczeń, propozycji jak sobie radzić w takich sytuacjach. To jest książka o tym jak przestać cierpieć i czuć spełnienie.

Jako matematyk z wykształcenia lubię rzeczy praktyczne i dlatego napisałam tę książkę. Żeby dać ci konkret. Natomiast jeśli nie chcesz pracować sam ze sobą i jesteś otwarty na pracę z numeroterapeutą albo np. sam chcesz zostać numeroterapeutą certyfikowanym i współpracować z Instytutem, to zapraszam cię na stronę Instytutu, gdzie znajdziesz wszystkie potrzebne informacje. 

Olga N. Stopińska

× Jak możemy pomóc ?